Poniżej przedstawiamy jak wyglądało kształtowanie się cen energii w czerwcu w latach 2019-2021.
Do roku 2019 r. mechanizm kształtowania się cen na RDN był prosty. Co do zasady, cena energii była niska w nocy (off-peak), oraz wysoka w dzień (peak). Najwyższe ceny za energię występowały w godzinach największego zapotrzebowania tzw. godzin szczytowych. Na TGE przyjmuje się, że są to godziny od 7:00 do 22:00, kiedy zapotrzebowanie na energię jest największe, pracują firmy, fabryki, galerie itd. Analizując powyższe wykresy, na każdym możemy zauważyć trend rosnącej ceny w godzinach 6-7 rano oraz spadek po godzinie 19:00.
Jednakże. od 2020 r. cena za energię drastycznie spada po godzinie 13:00 i wzrasta po godzinach wieczornych. W tym roku możemy zaobserwować spadek cen już po godzinie 10:00 który utrzymuje się do godzin późno popołudniowych 17-18:00.
Z czego to wynika? Rozpoczęta w 2019 r., gwałtowna ekspansja energetyki fotowoltaicznej doprowadziła do znaczącego wzrostu podaży w godzinach południowych, wypychając z rynku energii najdroższe elektrownie węglowe. Ze względu na dużą ilość energii elektrycznej wprowadzanej do sieci z paneli słonecznych, mamy na rynku sytuację, kiedy w południe w godzinach szczytowych cena energii zaczyna spadać, zamiast rosnąć. Obrazuje to wykres z roku bieżącego, na którym widać wyraźnie 2 znaczące spadki – 10:00-13:00 13:00-17:00. Jeżeli trend ten będzie kontynuowany, możemy możliwe jest że jednostki wytwórcze będą musiały wręcz dopłacić użytkownikom za korzystanie przez nich z energii elektrycznej – czyli za samo wprowadzenie do sieci a nie odbiór (ceny ujemne). Według analityków z Lerta, ten trend będzie się utrzymywał i w najbliższej przyszłości godziny szczytowe zostaną zastąpione przez 2 piki godzinowe, zaś w godzinach 10-18 ceny będą niskie.
Dla właścicieli dużych instalacji fotowoltaicznych [np. farm] może to oznaczać nieco mniejszy zysk, niż oczekiwany. Mimo tego, ich sytuacja nie jest wcale tak zła. Spójrzmy jednak jak wygląda zestawienie cen na giełdzie w stosunku do roku poprzedniego.
W 2021 r. obserwujemy przyrost ceny aż 30% w stosunku do roku 2020. Mimo, iż na poprzednich wykresach cen energii widać wyraźnie, że cena znacząco spada w godzinach szczytowych, to wciąż jest ona znacznie wyższa niż rok temu. Nie zapowiada się, żeby miało się to zmienić, zwłaszcza, że zapotrzebowanie na energię stale rośnie, a ceny uprawnień do emisji CO2 znów idą do góry i przewiduje się, że ten trend zostanie utrzymany.
Kwestią czasu jest pojawienie się ujemnych cen na rynku w Polsce. Cena ujemna energii elektrycznej nie jest nowością na rynku europejskim. Sytuacja ta ma już miejsce na wielu rynkach w Europie oraz np. Australii, na których obecne są duże elektrownie wiatrowe oraz znacząca ilość fotowoltaiki. Spadek cen poniżej zera wynika zazwyczaj z równoczesnego wystąpienia niższego popytu na energię z sieci oraz korzystnych warunków pogodowych umożliwiających dużą produkcję energii z OZE.
Co to oznacza? Przez nadprodukcję energii elektrycznej, każdy, kto ją wprowadza musi dopłacić. Sytuacja ta ma często miejsce w Niemczech. Ujemne ceny energii występowały przez 211 godzin w 2019 r. W lutym 2020 r. energia wiatrowa odpowiadała za 45% całości produkcji energii, przez co wystąpiło aż 84 godzin ujemnych cen.
Według danych Agencji Rynku Energii całkowita moc w Polsce zainstalowanej fotowoltaiki wyniosła na koniec kwietnia 2021 r. ponad 4,2 GW. Dla porównania w Niemczech tylko w 2020 r. uruchomiono instalacje z paneli fotowoltaicznych o mocy 4,8 GW! Zaś suma zainstalowanej mocy paneli fotowoltaicznych u naszych sąsiadów w 2021 r. przekroczyła granicę 55 GW i wciąż rośnie. Pomimo, że Niemcy należą do grupy najsłabiej nasłonecznionych państw w Europie, co roku odnotowują spory przyrost mocy z instalacji fotowoltaicznych.
Co to oznacza dla posiadaczy instalacji fotowoltaicznych? Z pewnością okres zwrotu instalacji nieco się wydłuży. Należy też pamiętać, że każdy, kto zdecyduje się za założenie fotowoltaiki teraz, może skorzystać z funkcjonującego systemu odpustów, który gwarantuje stałość przez 15 lat.
Powszechnie, instalacje fotowoltaiczne są montowane w kierunku południowym, czyli instalacja produkuje najwięcej kiedy świeci słońce. Korzystanie z instalacji ma największy sens w momencie, kiedy fotowoltaika czerpie ze słońca. W przypadku wielu gospodarstw domowych największa produkcja przypada na okres, kiedy… zużycie energii w domu jest bliskie zeru. W godzinach 7:00-17:00 większość z nas pracuje i przebywa poza domem, co powoduje, że zużycie energii jest znikome, a produkcja – bardzo duża. Rozwiązaniem tej sytuacji był wprowadzony system opustów, czyli net metering, który polegał na możliwości skorzystania z wyprodukowanej nadwyżki energii w momencie, kiedy produkcja prądu jest zbyt mała, aby zaspokoić potrzeby.
System ten przeznaczony jest dla gospodarstw domowych oraz firm, posiadających instalację fotowoltaiczną, nie większą niż 50 kwp. W założeniu prosument może magazynować 70-80% wyprodukowanej nadwyżki (80% dla instalacji poniżej 10 kWp, 70% dla fotowoltaiki powyżej 10 kWp) i odebrać ją w czasie, kiedy produkcja z instalacji nie pokrywa zapotrzebowania. “Magazynowanie“ energii jest tutaj określeniem mocno metaforycznym, gdyż produkowana przez nas energia nie jest fizycznie przechowywana, tylko musi zostać sprzedana przez spółkę obrotu w tym czasie, kiedy zostanie pobrana. Co oznacza, że “odbierana” później przez nas energia nie jest stricte produkowana przez naszą instalację. Pojęcie “magazyn” nie należy rozumieć tutaj dosłownie, a metaforycznie.
Rachunki vs instalacja fotowoltaiczna
Wielu użytkowników produkujących prąd z paneli słonecznych narzekało, że spółka obrotu zabiera aż 20-30% energii. W rzeczywistości nie było to “aż”, lecz “tylko”. Posiadacze fotowoltaiki płacili do tej pory jedynie koszty stałe, natomiast nie ponosili żadnych kosztów z tytułu przesyłu energii, a te – są horrendalne. W rezultacie spółki obrotu ponosiły wielomilionowe straty. Zapowiadane zmiany w rozliczaniu prosumentów są konieczne i są elementem budowania nowego rynku energii.
Tak obecnie wyglądają proporcje w rachunkach za prąd w porównaniu net-meteringu i nowego systemu wg portalu Wysokie Napięcie.
Chociaż na pierwszy rzut oka rozliczenie po zmianach nie wygląda korzystnie, warto wspomnieć, że jest to prognoza oparta wyłącznie na danych z ostatniego kwartału 2020 r. dla instalacji <6 kWp. Warto również uwzględnić fakt, że rachunek za prąd rośnie każdego roku. W ciągu ostatnich 2 lat jest to ok. 10% w skali roku. Należy się spodziewać, że opłaty za energię elektryczną będą rosły, a nie malały, a w szczególności opłata mocowa. Panele fotowoltaiczne wciąż będą sposobem na zyskanie niezależności energetycznej.
O tym, czy fotowoltaika się opłaca w kontekście opłaty mocowej przeczytasz w artykule Opłata mocowa a fotowoltaika.
Wiceminister Ireneusz Zyska poinformował, że regulacje wprowadzające zmiany w modelu rozliczania prosumentów mogą wejść w życie najwcześniej w drugiej połowie roku 2022, a nie jak dotychczas zapowiadano 1 stycznia 2022. Ustawa, ze względu na proces legislacyjny wejdzie w życie najwcześniej 1 lipca 2022 r, a być może nawet 1 styczna 2023 r. Jednocześnie zapewnił, że nowy system będzie opłacalny dla prosumentów. Z kolei już w lipcu ma zostać uruchomiona nowa edycja programu Mój Prąd 3.0.
Mimo tego opóźnienia w planowanych zmianach, najbliższe miesiące będą istotne w kontekście planowania fotowoltaiki dla każdego, kto będzie chciał skorzystać z bieżącego systemu odpustów. Inwestycja w PV w 2021 r. jest gwarancją korzystania z systemu net-metering przez kolejne 15 lat. Jednocześnie, jeżeli użytkownik będzie zainteresowany przejściem na nowy system rozliczania, będzie mógł to zrobić w dowolnym momencie.
Jak będą wyglądać ceny energii w kolejnych latach? Przede wszystkim – czy instalowanie fotowoltaiki będzie się nadal opłacać? O tym w kolejnym artykule.